Zjadłam loda i trochę chce mi się rzygać. Coś mi umyka. Kochanie nie zawsze może być kolorowo. A ja chcę kolorowo, na sto procent, kurwa, najmocniej jak się da. Rozpisuję się w dzienniku, unikam zajęć, robię psa z głową w dół, sprzątam, rozrzucam znów rzeczy, uciekam do kina, kiedy za dużo myśli. Już nawet rozczochraną neurotyczką nie jestem, włosy grzecznie ułożyłam. Na wałkach.
Patrzę. Za oknem znów to samo, ludzie przechodzą na pasach, tramwaje, wściekli kierowcy trąbią na siebie. Piesek sra na plantach, pan kloszard dopala papierosa, znów zawołał do mnie księżniczko, bo dziś się jarać chce jak skurwysyn. Smugi na oknie, kocia sierść wszędzie. Stos książek. Sterta ubrań. A sensu nigdzie. Pewnie taka moja kara.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz