Wracając wczoraj z wieczornego, lekko alkoholowego spotkania, na skrzyżowaniu znalazłam bukiet fiołków, wyobraziłam sobie, że podarował mi je ciemnooki amant.
Przechodząc przez pasy, wyobraziłam sobie, że mam zielone światło, do czego przekonałam czarującym uśmiechem, stojących nieopodal Strażników Miejskich. Przebierając się w koszulę nocną, wyobraziłam sobie, że jestem długonogą blondyną. Kładąc się spać, wyobrażałam sobie masę rzeczy, jakie mam jutro do zrobienia.
A poranne pukanie do drzwi, to na pewno dostawca bukietów z kwiaciarni, a nie posłaniec energetyki.
potwornie lubię tę moją rzeczywistość