Spotykam na przystanku skrzata w zielonym płaszczyku i złotych kosmicznych butach. Patrzy jasnymi oczami spod marchewkowej grzywki i opowiada swój sen o byciu orką.
Następnego dnia, po kilku latach studiowania, trafiam na wykład, który zapiera dech.
Małe olśnienia. Reszta bez zmian.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
lubie to!
Prześlij komentarz