Żeby nie było banalnie zacznę od pogody. Oszałamiająco piękna! Złośliwie ciepła. Ironicznie słoneczna. Poza tym, tez miło. Scenariusz pisze mi Keret. Reżyseruję ja. Tylko ten od muzyki mało się stara. Monotonnie i powtarzalnie z chilli w tle.
Wyjęta na chwilę spod klosza, zaczynam czuć na skórze podmuchy psychodelicznego halnego.
Fajnie.
Dzięki.
Pracuję na tym.
Sansewieria rośnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz