chciałabym bardzo:
- mieć więcej cierpliwości dla przyjaciół
- oglądać tylko ambitne filmy
- być miła/ grzeczna/ uprzejma
- nie tracić czasu na pisanie bzdur na blogu
- nie przeglądać się zbyt często w lusterku
- nie zaczynać wszystkiego od nowa co miesiąc
- nie oceniać
- śmiać się ze stereotypów, ZAWSZE,
- umyć okna, nie bo wiosna, nie bo wszyscy mają już umyte, bo niebo
czwartek, 25 marca 2010
środa, 24 marca 2010
poniedziałek, 22 marca 2010
jak
Jak byłam mała, po zjedzeniu jogurtu wyrzucałam kubeczek razem z łyżeczką, żeby mama miała mniej do zmywania. Teraz dalej jestem mała, sny mam płaskie, a dialogi w nich rodem z serialu polskiego.
kran kapie.
nie chcę być już dobra dla ciebie.
kran kapie.
nie chcę być już dobra dla ciebie.
wtorek, 16 marca 2010
kokon
Bez propagowania zachowań okołodepresyjnych. Ale są takie momenty, kiedy trzeba sie zawinąć w kokon, najlepiej wzór kwiatowy, szczelnie. Ułożyć wystające jedynie stópki na piecu, wynajdując nową asanę, przeczekać bezczelnie do wiosny. Ta zima wreszcie musi minąć.
sobota, 6 marca 2010
speCyficznie
Zimno, szaro, wietrznie i bieda. Wracam pieszo z pracy. Ulice opustoszały z turystów i reszty. Podejrzanie spokojnie. Od czasu do czasu spotykam jakies społeczne cudactwa. Babcię z reklamówkami Hugo Bossa na Podgórzu, która pożycza ode mnie telefon, by wykrzyczeć doń CZE KAM! Po czym mnie błogosławi na drogę. Para pijąca szampana na moście, dobrze przygotowani, z kieliszkami, ledwo się powstrzymałam od pytania, co za okazja. Wreszcie karetka odjeżdżająca na sygnale spod klubu GO-GO.
A na domiar, u sąsiada w sklepiku zabrakło dla mnie gazety.
A na domiar, u sąsiada w sklepiku zabrakło dla mnie gazety.
czwartek, 4 marca 2010
Narodziny dnia
Moi prawdziwi przyjaciele zawsze dawali mi ten najważniejszy dowód przywiązania: spontaniczną awersję do mężczyzny, którego kochałam. ,,Jeżeli i ten zniknie z horyzontu, ileż się będziemy musieli namęczyć, ile natrudzić, żeby pomóc jej stanąć z powrotem na nogi..."
Autentycznego złego człowieka, prawdziwego złego człowieka w stanie czystym, artystę, rzadko zdarza się spotkać choćby raz w życiu. Zwyczajny zły człowiek ma w sobie zawsze jakąś przymieszkę poczciwca.
Ale czy cierpienie tak bardzo się liczy? Zaczynam w to wątpić. Może to tylko dziecinada, rodzaj wstydliwego zajęcia- mam tu na myśli cierpienie kobiety z powodu mężczyzny i mężczyzny z powodu kobiety. To rzecz w najwyższym stopniu przykra. Przyznaję, trudna do zniesienia. Obawiam się jednak, że ta odmiana cierpienia nie zasługuje na żadne specjalne względy. Podobnie jak starość i choroba, do których zaczynam nabierać coraz większej odrazy: obydwie dopadną mnie niedługo. Z góry zatykam sobie nos... Chorzy z miłości, zdradzani, zazdrośni muszą chyba tak samo brzydko pachnieć.
Pamiętam doskonale, że moje zwierzęta mniej mnie lubiły , kiedy cierpiałm, zdradzna. Węszyły widac mój ostateczny upadek- boleść.
Śmierć mnie nie interesuje, nawet moja własna.
Nieład to nie jest nieśmiałość. Przeciwnie, to pewnego rodzaju bezceremonialność, upodobanie do demonstracyjnego folgowania sobie...
Wszystkie prace, których nie lubię, to te, które wymagają cierpliwości. Żeby napisać książkę trzeba cierpliwości i trzeba jej też, by obłaskawić mężczyznę-dzikusa, wyreperować bieliznę i przebrać rodzynki do keksu. Nie mogłabym być ani dobrą kucharką, ani dobrą żoną i przeważnie rozcinam sznurki zamiast rozwiązywać...
Dawniej myślałam tylko o tym, by raną lub uściskiem przypieczętować noc, która wreszcie dobiegła końca. Zajęta sobą para nie umie rozmawiać krótko. Jakż długie są rozmowy źle kochanych.
środa, 3 marca 2010
dzisiAJ aj aj
Dzisiaj potykam się o własne nogi. Kawę, co się udała jak dawno, rozlałam na pół kuchni. Wielka kofeinowa erekcja. Na podwórku widać złość z jaką lokatorzy z drugiego się wyprowadzali. Stoi smutne, zgwałcone niechcianymi meblami. Świeci słońce i pada śnieg. Kot zmęczony całonocnym wołaniem adoratora, śpi przy piecu. A ja odpadam od rzeczywistości co chwilę.
wtorek, 2 marca 2010
Niezasłane łóżka
Subskrybuj:
Posty (Atom)