sobota, 6 marca 2010

speCyficznie

Zimno, szaro, wietrznie i bieda. Wracam pieszo z pracy. Ulice opustoszały z turystów i reszty. Podejrzanie spokojnie. Od czasu do czasu spotykam jakies społeczne cudactwa. Babcię z reklamówkami Hugo Bossa na Podgórzu, która pożycza ode mnie telefon, by wykrzyczeć doń CZE KAM! Po czym mnie błogosławi na drogę. Para pijąca szampana na moście, dobrze przygotowani, z kieliszkami, ledwo się powstrzymałam od pytania, co za okazja. Wreszcie karetka odjeżdżająca na sygnale spod klubu GO-GO.
A na domiar, u sąsiada w sklepiku zabrakło dla mnie gazety.

Brak komentarzy: