niedziela, 8 sierpnia 2010

lie

Głowę mam pełną gównianej muzyki, wstyd się przyznawać dokładnie.
Do wieczora to był dzień bez papierosa.
W odpowiednim kontekście wszystko ma sens.
Dorób tylko odpowiednią filozofię.
Moja skóra pamięta zapachy. Zapisują się na niej kolaże dnia. Wącham przedramię, a tam cola, tramwaj, deszcz.
Popadam. Padam. Wpadam. Zapadam w sen. Nie letarg.

1 komentarz:

LeGniewosz pisze...

Przedwieczorna część dnia nie zasługuje na papierosa, bo najczęściej oferuje jałowe palenie. Poranny papieros z kolei to patologiczne zachowanie.
Wieczorny papieros bywa z nutką winy, ale później rozgrzesza i wprowadza błogostan.