Sny których nie mam ochoty interpretować. Pękający gnijący sufit. Kobieta sprawdzająca jakość życia w naszej kamienicy. Ten co go dawno nie ma w moim życiu, a ślady jego znajduję do tej pory. Dziwny kolaż rzeczywistości fundują mi ostatnie noce. Wstaję późno, przekupuję się kolejną kawą. Obietnicą słońca. Marszczy mi się codzienność. Energia wraca pod wieczór. Wszyscy wiedzą najlepiej, jak powinnam żyć, by być szczęśliwa. Tylko ja się nie załapałam na ten element oświecenia.
I jeszcze ojciec powinien stać koło drzwi wejściowych i obijać mordy wszystkim skurwysynom. Ja dołożę kilka książek do pieca, bo zimno. A cały świat niech się dalej obnosi z wytartą frazą ,,wiem czego chcę". Wypierdalać! To mało wiarygodne!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz