wtorek, 20 stycznia 2009

jestem

Pada z dachów, pada na głowy.
Piękne światło jest, kolory znów się wyostrzyły.
Sąsiadowi zmarł osiemnastoletni kot.
Wyszłam z domu z myślą o wizycie u rektora. Po drodze szykowałam odpowiednią mowę, nie ma przecież lepszego widoku niż łotr, który się kaja. A tu bonus od życia, w postaci dyżuru przeniesionego na środę. Wracałam trasą nad Wisłą. Łabędzie przejrzały zawartość mojej torby i płynęły za mną uparcie. Nakarmiłam je bułką.
O czym to ja chciałam?

1 komentarz:

magda t. pisze...

myślę więc jestem.
chciałoby się rzec...