Na wschodzie wszystko dobrze. Dzieci pod oknem bawią się w gwałcicieli i ofiary,
i kłócą się niemiłosiernie, bo nikt nie chce tej drugiej roli obsadzić. Spacerując po mieście w dzień odpustu, mijałam masę małych dziewczynek w czarnych i platynowych perukach. Przykład idzie z góry, na samym szczycie TV, z którego straszą vipy.
Teraz marudnie- za czasów mojej odpustowej młodości, kupowało się baloniki na gumce, co pękały przed wieczorem i nie do końca jadalne całuski, na sznurku, takie kolorowe. Jeszcze petardy, co niosły radosne ryzyko pourywania rączek, ale to już domena chłopców była.
A jak już w tematyce odpustowej jestem to do bazarów sobie skoczę. Po obejrzeniu ,,Spotkania w Palermo" utwierdziłam się w przekonaniu, że targi, bazary i temu podobne miejsca handlu są zawsze sercem miasta, miejscowości. I oczy cieszą, więc szacunek się im należy.
Sąsiadki maciejka pachnie resztkami sił, drzewo zrudziało za oknem.
Fajnie. Z potencjałem na zajebiście.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz