Jak zwykle w takich sytuacjach, narysowaliśmy grubą, czerwoną krechę i każdy ustawił się po dowolnie wybranej stronie w sprawie Polańskiego. Niby wiedzieliśmy trzydzieści lat, ale jakoś nam to umknęło. A teraz wypada określić swoją postawę w tej kwestii. Być za. Być przeciw. koniecznie głośno skomentować.
Nie będę narzekała, chociaż przemokły mi buty, a tusz spłyną zaraz po wyjściu z uczelni. Tak wcześnie śniegu się nie spodziewałam. Plotki i pomówienia. A tu psikus. Chociaż rzeczywistość i tak ostatnio zaskakuje częściej. Zaczyna się układać, teraz tfu tfu przez lewe ramię, żeby nie zapeszyć. Poprzestawiałam meble, tak na rozruch. Dokupiłam kilka lampek, w ramach doświetlania się jesiennego. I świeczki. Recepta na to jak doczekać słońca. Kot termofor. Sterta książek do przeczytania. Nie zwracam już uwagi, którą nogą wstaję. Postanowiłam być wzorową studentką. Walczę z systemem. nie odbieram upomnień. Trzeba jakoś przekupić los. Na dzień dobry zielona herbata i szelmowski uśmiech. Kontury są coraz bardziej wyraźne. Jak zwykle przesłania brak.
Mam się dobrze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz