Dzienniki, tom I. 1947-1963
Wydawnictwo Karakter
Kraków 2012
s 200
Moralność kształtuje doświadczenie, nie na odwrót.
s 207
Swoją zdawkową, nieuczciwą i nieprzyjazną ocenę mojej osoby podsumowała słowami, że tak naprawdę mnie nie lubi, lecz akceptuje i korzysta z mojej namiętności do niej. Bóg wie, że to boli- poczułam się wzburzona i upokorzona. Rzadko kiedy wiemy, co inni o nas myślą (czy raczej myślą, że myślą)... Czy mam poczucie winy, że przeczytałam słowa nieprzeznaczone dla moich oczu? Nie. Jedna z głównych (społecznych) funkcji dziennika polega na tym właśnie, że jest on potajemnie czytany przez innych (rodziców+ kochanków), o których z okrutną szczerością można pisać tylko tam.
s 239
Dużo myślę o P;- o jego lękliwości, skłonności do melancholii, braku witalności, niewinności. To męska dziewica-typ chyba dość mocno rozpowszechniony w Anglii. Bardzo troszcz się o swoje domowe sanktuarium, o Davida i o mnie, a prawie wcale nie interesują go inni- Przecięłam więź opartą na zależności i litości, która łączyła go z rodzicami. Jeśli uszkodzi się takie życie i taką osobowość, trudno je potem naprawić . P cierpi na hemofilię - zarówno tę prawdziwą, jak i emocjonalną. Nie umrze z żalu, ale też nigdy się z niego do końca nie wydobędzie.
s 243
Wróciłam do Paryża po dwóch tygodniach spędzonych w Hiszpanii (Madryt, Sewilla, Kadyks, Tanger)... Dlaczego nie zabrałam ze sobą dziennika? Bo wiedziałam, że H bierze swój, i wizja nas obu siedzących w pokoju hotelowym jedna obok drugiej, wytwarzających sobie swoje tożsamości, koloryzujących swoje piekiełka, wydała mi się groteskowa.
Było i lepiej i gorzej niż się spodziewałam- Nie kłóciłyśmy się (z jednym wyjątkiem w Sewilli, kiedy kochałyśmy się po południu i moja twarz mnie zdradziła-zdradziła moją rozpacz+ poczucie, że H mnie całkowicie odrzuca- a ona uznała, że to ja odrzucam ją), nie byłyśmy też jednak naprawdę blisko... Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że H jest nieszczęśliwa, a Hiszpania i język hiszpański przypominają jej o życiu z Irene. Zachowywałyśmy się ostentacyjnie i byłyśmy od siebie bardzo odległe...
...Sewilska corrida- poczułam, jak skręcają mi się wnętrzności, kiedy pierwszy byk runął w piach. Wtorek w Madrycie- obrazy Boscha i muzyka flamenco przez całą noc wirowały mi w głowie... Hełmy żołnierzy maszerujących w jednej z sewilskich procesji przypominają te, które nosili naziści.
s 248
Bierna aktywność, aktywna bierność.
Ja do H: ,, Tak naprawdę jesteś znudzona samą sobą. Całe Twoje życie nie może się opierać na turystyce emocjonalnej i seksualnej. Musisz znaleźć powołanie..."
Turystyka to zajęcie w gruncie rzeczy bierne. Człowiek wkracza w określone otoczenie, oczekując, że będzie się go zabawiać, podniecać, rozśmieszać, Nie musi do tej sytuacji wnosić niczego od siebie- otoczenie jeste wystarczająco mocno naładowane.
Turystyka i nuda.
s 251
...Życie z H oznacza dla mnie konieczność znoszenia nieustannego ataku na moją osobowość, wrażliwość, inteligencję- słowem- wszystko poza wyglądem, którego H nie krytykuje, gdyż po prostu go nie znosi.
niedziela, 21 grudnia 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz