W ostatnim czasie, jak na kobietę w moim wieku przystało, dręczą mnie myśli egzystencjalne. I pomijam już fundamentalne skąd dokąd i po co. Ale mam wrażenie, że nadchodzi przełom. Kilka rzeczy na to wskazuje. Włócząc się przedpołudniem, w zimowym świetle przedmioty mają bardziej wyraźne kontury. Ludzie łażą dziwnie roztargnieni. Psy jakoś mniej srają na trawniki. Sąsiadki rzadziej wystawiają głowy ze swych mieszkań, by strzec porządku w kamienicy. Kloszardzi już prawie nie zaczepiają mnie o papierosa, w konsekwencji czego już prawie nie słyszę zwrotu księżniczko czy kierowniczko. Eh. Reasumując idzie nowe. I nieznane. I szczerze wątpię czy będą to zmiany na lepsze. Chociaż po tak popieprzonym roku jak 2008, nie jestem w stanie wyobrazić sobie jeszcze gorzej, ale przyznaję, wyobraźnie to ja mam przyczajoną. Na razie niech tak zostanie. Przyglądam się temu, co dzieje się w życiu moim, bliższych i dalszych znajomych. I śpiewam sobie: ,, nie chcę teraz wiosny, nie chcę teraz wiosny"...
<\
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz