Tak tak moi drodzy. Dziś mam imieniny.
Moja patronka nieświęta, przeklęta.
Siedzę sobie przy plastikowej choince, wtyczunia jest w gniazdku, więc mruga do mnie wielokolrowymi diodami. I fajnie jest. Kot zmęczony obserwowaniem czynności okołoświątecznych się zawinął i śpi.
Szelma jedna.
Z nędznych głośników leci Roisin Murphy ,,Overpowered".
I wszystko niby po staremu, a jednak nowe.
Świeżo pachnie. Idzie nowe i nieznane?
Nie wiem. Blefuję z tą moją filozofią życiową. Gubię się, żeby się odnaleźć.
I mam irracjonalne poczucie szczęścia.
Za co wszystkich tym rozczarowanych serdecznie przepraszam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz